“Z pamiętnika antykwariusza” 379
Dzisiejsza sobota bardzo udana, antykwariat aż kipiał energią swoich wspaniałych klientów. Na początku muszę wspomnieć Piotrka i jego tatę, Pana Tomasza (mama wolała się schować poza kadrem), którzy kochają składać modele samolotów i naprawiać starocie np. radia. Piotrek przejął te zainteresowania po swoim tacie i Panowie stanowią cudowny duet, któremu aż miło się przyglądać. Jak o nim myślę (o Piotrku) to widzę go oczyma wyobraźni jako wybitnego inżyniera wynalazcę, swój talent rozwija w płockim klubie modelarskim. Właśnie przez ten klub Panowie trafili do mnie. Wcześniej był u mnie Sławek związany z klubem, który oglądał moje nowe zakupy tzn. modele samolotów i książki na ten temat i rozpuścił wici po mieście, że mam takie skarby. Jak to dobrze mieć takich kumpli. Sławek jest niesamowity, nie tylko ma patent na latanie ale również na pływanie statkami. Jeden z najtęższych płockich mózgów jakie znam.
Oprócz Sławka, drugim niesamowitym człowiekiem, który mnie odwiedził jest Paweł. Paweł to złota rączka potrafi naprawić różne starocie, a przede wszystkim kocha je, widzi w nich duszę. Przywiozłem ostatnio trochę starych zabawek elektronicznych jak np. autka (na zdjęciu) i Paweł podjął się ich naprawy. Myślę, że za chwilkę dostaną drugie życie. Paweł to ogarnie, Paweł się na tym zna jak mało kto. Ja nigdy nie posiadałem takich zdolności, więc z tym większym szacunkiem przyglądam się takim ludziom. Uwielbiam mieć towar, którym zaskoczę swoich klientów. Stare zabawki, czy modele samolotów na pewno takim są.
Płocki poeta Maciej (na chleb zarabia jako bibliotekarz) podczas ostatniej wizyty zapowiedział, że napisze wiersz o moich Balladach i romansach. Słowa dotrzymał, wiersz prezentuję na jednym ze zdjęć. Maciej powiedział, że jak kiedyś dostanie Nobla, to za ten wiersz kupię sobie skromnego Rolls Roysa. To wcale nie jest mrzonka, Maciej wielkim poetą jest i nie wiadomo co tam go czeka za zakrętem. Trzymam kciuki za Nobla i Rolls Roysa.
Mam już pięć wierszy o moich Balladach i romansach i to jest cudowne. Pierwszy napisałem ja. Pokazałem go poecie Markowi Grali i Marek napisał swoją wersję, na swej nieśmiertelnej maszynie do pisania. Potem swój wiersz napisał Pan Zbyszek, potem Seweryn, a teraz jest jeszcze Macieja. Kiedyś pokażę w pamiętniku wszystkie.
“Pan Tadeusz”
Poprawiwszy raz jeszcze i włosów i stroju
Kazano jej wzdłuż i wszerz przejść się po pokoju
Telimena uważa znawczyni oczyma
Musztruje siostrzenicę, gniewa się i zżyma
Aż na dygnienie Zosi krzyknęła z rozpaczy
Ja nieszczęśliwa! Zosiu, widzisz co to znaczy
Żyć z gęśmi, z pastuchami, tak nogi rozszerzasz
Jak chłopiec, okiem w prawo i w lewo uderzasz
Czysta rozwódka. Dygnij, patrz jaka niezwinna!
Ach ciociu, rzekła smutnie Zosia, cóż ja winna
Ciotka mnie zamykała, nie było z kim tańczyć
Lubiłam z nudy ptastwo paść i dzieci niańczyć
Ale poczekaj ciociu, niech no się pobawię
Trochę z ludźmi, obaczysz jak ja się poprawię
c.d.n.