“Z pamiętnika antykwariusza” 363

“Tu obróciwszy czuły wzrok ku Telimenie
Cóż zostanie? A ona mu rzekła wspomnienie…”
Tyle właśnie zostało po Romantykonie, III warszawskim konwencie miłośników romantyzmu…piękne wspomnienie.
Czeka się cały rok na to wydarzenie, jeden dzień i już po wszystkim. Więc to już? Chce się krzyknąć.
Zapakowałem moje książki związane z romantyzmem, do nich dołożyłem ogromną serię poetycką z Ludowej Spółdzielni Wydawniczej. Zastanawiałem się brać tę serię czy nie? Pomyślałem, że przecież jak ktoś kocha romantyzm, to musi też lubić poezję. I to była bardzo dobra myśl. Pakując książki z romantyzmu zobaczyłem ładne wydanie Anheliego Juliusza Słowackiego i pomyślałem, że to może się spodobać jednej z prelegentek, dr Milenie. Tu też miałem dobre przeczucie, właśnie ona kupiła potem tę książkę.
W sobotę o 8 z moją przyjaciółką Agnieszką ruszyliśmy do Warszawy. Tuż za nami jechała dr Agnieszka (również prelegentka, specjalistka od Towiańskiego) z moimi przyjaciółmi Kasią i Sławkiem. Nie wykluczone, że w tym samym czasie gdzieś blisko nas podążała do Warszawy kolejna miłośniczka romantyzmu Ania z Chylina koło Wyszogrodu.
GPS doprowadził nas ładnie na Stare Miasto, prawie pod Muzeum literatury im. Adama Mickiewicza. Ponosiliśmy z Agnieszką długimi schodami w górę (na tych schodach miał swoją sesję fotograficzną ksiądz Twardowski, jak objaśnił mi później Sławek) moje książki i rozpoczął się Romantykon.
Wielu ludzi już znałem z poprzedniej edycji i to była wielka radość spotkać ich znowu. Jak zawsze zachwyciła młodzież (uczniowie i studenci), którzy stawili się licznie, często pięknie przebrani w stroje z epoki. Moje książki wyłożyłem obok książek Dorotki, która napisała cudowną romantyczną serię a teraz pracuje nad powieścią o życiu Marii Konopnickiej.
Rozpoczęły się prelekcje, których motywem przewodnim były Dziady Mickiewicza. Prelegenci rozebrali to arcydzieło na czynniki pierwsze pod względem literackim, etnograficznym, religijnym filozoficznym. Swoje pół godziny miała Baba od polskiego, czyli Aneta Korycińska, Marta Justyna Nowicka, Milena Chylińska, Mikołaj Kołyszko (Podcast religioznawczy), Robert Kowalski (Paryskie Salony Romantyków).
Agnieszka Zielińska zastanawiała się nad sławnym “a imię jego czterdzieści i cztery” i przedstawiła swoją wizję tego zbawcy, która bardzo spodobała się prof. od romantyzmu Wiesławowi Rzońcy.
Piękny wykład o Mickiewiczu miał poeta Jarosław Mikołajewski.
Po przerwie obiadowej był Grzegorz Uzdański, który napisał fantastyczną książkę pt. Wypiór. Mickiewicz jest w niej współczesnym wampirem i mieszka w Warszawie z parą trzydziestolatków, którzy właśnie przechodzą kryzys w swoim związku. Kapitalny pomysł, a książka w dużej części napisana Mickiewiczowskim 13-zgłoskowcem.
Na koniec imprezy odbyło się spotkanie z aktorami z filmu Niepewność, o życiu młodego Mickiewicza. Bardzo czekałem na tę przemiłą parę aktorów (Mickiewicz to Nikodem Rozbicki a Maryla Wereszczakówna to Ola Piotrowska), bo udało mi się w wakacje zagrać z nimi jako statysta w jednej ze scen i było to dla mnie wielkie przeżycie. Spotkanie było przepiękne a aktorzy zapowiedzieli, że prawdopodobnie powstanie druga część filmu, tym razem będzie to już… Pewność.
Romantykon zakończył piękny koncert Marcina Skaby pt. Mickiewicz zakochany i wspólne czytanie Dziadów.
Sprzedałem dużo książek, ale cały zysk oddałem warszawskiej Straży Miejskiej (poza zyskiem kilka stówek będzie trzeba jeszcze dołożyć). Otóż gdy przyszedłem do mojego auta, żeby je zapakować okazało się, że go nie ma, bo zostało odholowane za złe parkowanie. Poprosiłem moją koleżankę, żeby mnie podwiozła po odbiór mojego auta, po czym okazało się, że jak doszliśmy na miejsce jej auta również nie ma, również zostało odholowane. Warszawo, jak Cię tu nie kochać 😄 Ot taki psikus na koniec pięknego spotkania, cóż musimy to jakoś przełknąć. Nawet znając wcześniej taki finał i tak bym przyjechał, bo nie ma chyba na świecie drugiej tak cudownie romantycznej imprezy. Było jak zwykle REWELACYJNIE
“Pan Tadeusz” księga IV Dyplomatyka i łowy
Rówienniki litewskich wielkich kniaziów… drzewa
Białowieży, Świtezi, Ponar, Kuszelewa
Których cień spadał niegdyś na koronne głowy
Groźnego Witenesa, wielkiego Mindowy
I Giedymina, kiedy na ponarskiej górze
Przy ognisku myśliwskim, na niedźwiedziej skórze
Leżał słuchając pieśni mądrego Lizdejki
A Wilii widokiem i szumem Wilejki
Ukołysany marzył o wilku żelaznym
I zbudzony za bogów rozkazem wyraźnym
Zbudował miasto Wilno, które w lasach siedzi
Jak wilk pośrodku żubrów, dzików i niedźwiedzi
Z tego to miasta Wilna jak z rzymskiej wilczycy
Wyszedł Kiejstut i Olgierd i Olgierdowicy
Równie myśliwi wielcy, jak sławni rycerze
Czyli wroga ścigali, czyli dzikie zwierze
Sen myśliwski nam odkrył tajnię przyszłych czasów,
że Litwie trzeba zawsze żelaza i lasów
c.d.n.

Udostępnij